Mogę być ofiarą losu lub poszukiwaczem przygód wyruszającym po skarb. Wszystko zależy od tego, jak będę postrzegała własne życie..

8 czerwca 2014

Norwegia

Zasnęłam na długi czas, zmiany , zmiany i jeszcze raz zamiany w moim życiu, otoczeniu...we wszystkim.  Kiedyś w przypływie nostalgii Wam o nich opowiem...

Wracam malutkimi kroczkami do blogowania , tematyka? 

trochę o mnie ,
trochę o życiu które rozpoczynam , rozpoczynamy...

przenosimy się wielkimi krokami do Norwegii...będę wam przybliżać dzień po dniu moje zmagania, przeżycia związane z kolejną wielka przygoda w moim życiu. Wszyscy wiemy, że to jak postrzegamy życie zależy od nas ...dla mnie to nowa kolejna pasjonująca przygoda, nieprzeczytana książka,  która kryje przede mną swoje tajemnice....

a więc zapraszam ze mną w podróż może ciekawą , dla innych inspirującą , a na pewno nieznaną i dziką , oswajajmy ją razem...

7 listopada 2011

           U mnie w domu wybitnie jesiennie, kolorowo, pomarańczowo a na dworze przepiękne widoki , niesamowite kolory.

Nie mogłam sobie darować aby nie wykorzystać tej ferii barw do czegoś, a oto efekty mojego spaceru. Wystarczy się dobrze rozejrzeć a nawet z najbardziej banalnej rzeczy można zrobić coś ciekawego niepowtarzalnego. Pierwsze kompozycje są zrobione na podstawie z drutu, obłożonej gazeta i okręconej sznurkiem aby się lepiej trzymały. Liście muszą byś świeże,  gdyż z suszonych ciężko uformować kwiatki,


Ostatni wianek to po prostu liście nawinięte na drut.

Prościej najpierw zebrać je i ususzyć, ja musiałam trochę na efekt poczekać zanim liście uschły przy kaloryferze gdyż pospieszyłam się z ich nawlekaniem:)

17 sierpnia 2011

Wyzwanie

W ciągu tegorocznych wakacji mam ręce pełne pracy. W zeszłym tygodniu dostałam nowe wyzwanie, przygotować oprawę florystyczną wesela znajomej.

 Kwiaty miały być w stylu sielsko wiejskim ( bukiet panny młodej). W kościele nie mogłam pozwolić sobie na dużo szaleństwa gdyż w naszej okolicy powinny być zachowane pewne standardy w wystroju.

 Za to bukiet Panny młodej i świadkowej...jak się Wam podoba?

Panna Młoda miała w bukieciku groszek pachnący , wieloletni , eustomę, dziurawiec, len, miniaturowe różyczki i gałązki bluszczu ,a świadkowa zamiast róż goździki. Załączam również migawki samochodu oraz bukietu z sali balowej.

 A za tydzień nowe wyzwanie:) Będę Przygotowywać wesele  dla 100 osób od strony kulinarnej. Mam nadzieję że będzie smacznie:)

29 lipca 2011

Lato


 W wakacje pewnie tak samo jak u Was u mnie bardzo dużo się dzieje. Dzielę dzień miedzy dom, ogródek (pierwszy raz w moim życiu), oraz wszelkie inne wypadające po drodze wydarzenia.  Udało mi się wyhodować w tym roku trochę różnych warzywek i kwiatków. Nie wiem niestety co będzie z pomidorami gdyż padające od miesiąca deszcze nie wpłynęły na nie korzystnie:(

Podczas wizyty gości wybraliśmy się na wycieczkę po okolicy, czyli do Krakowa. Zamieszczam kilka migawek i zdjęcie mojej zdobyczy ze sklepiku, który wypatrzyłam w jednej z bocznych uliczek przy plantach krakowskich. Pan ma bardzo okazyjne ceny i na pewno będę tam często zaglądać szukając nowych skarbów.

Niedawno musiałam również przygotować na nadchodzący sierpień aranżację na wystawę sklepową . Cóż mi ten okres kojarzy się ze żniwami, więc zboża potraktowałam jako temat przewodni. Wianki zawisły w witrynie na różnych wysokościach a doniczki stanęły grzecznie w rogu okna pomiędzy eksponowanymi na wystawie towarami. Mam nadzieję że wystawa spodoba się klientom:)
Na koniec uchylam rąbka tajemnicy  z tego co mam Wam zamiar pokazać w najbliższej przyszłości...




18 kwietnia 2011

Wielkanoc i moje boje z wiankami



nawet się nie spodziewałam iż w tym roku na Wielkanoc będę miała pełne ręce roboty i to nie związane z gotowaniem i sprzątaniem. 
Na zdjęciach moje utrapienie -  kilka przykładów, owe utrapienia znalazły  już swoje domki.
     Była to pierwsza w moim życiu przygoda z wiankami na tak duzą skalę ,przygotowałam ich około 20 na dzień dzisiejszy  ( jak dla mnie to prawie hurtownia).

 Sa niezwykle proste do robienia, spróbujcie same swoich sil , wystarczy zacząć a potem już samo idzie. Na podkłady wykorzystywałam  kawałki styropianu , owijałam je gazetą , potem rafią a reszta co mi przyszło do głowy ( można wykorzystać na podkład  gałązki, stare kartony i formować je w wianki).

 Wszystkie elementy przyklejałam pistoletem z klejem na gorąco - najlepszy mój zakup w tym roku ( używam do wszystkiego , wykładziny meble i wszystko co tylko można przykleić:)


Z tym żółtozielonym akcentem życzę Wszystkim Wesołych Świat Wielkanocnych:)


18 marca 2011

Potrzebna pomoc

Zapewne wiele z Was słyszało. Kto może niech sie przyłączy!!!
Wpłat należy dokonywać na konto Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Lutowiskach.
Nr. konta 85 8621 0007 2001 0005 2445 0005
Z dopiskiem "Pomoc dla pogorzelca z Chmiela"

FOR JAPAN WITH LOVE

15 marca 2011

wiosna wiosna ach to ty

     Obudziłam się z zimowego letargu ...zawsze tak jest , brak słońca, zieleni jakoś tak na mnie działa że usypiają u mnie wszelkie chęci życiowe. Teraz będzie pora nadrobić zaległości, choć wraz z nadejściem wiosny nadeszło sporo obowiązków...ale chwilkę wygospodaruję aby dać znak o tym co się wokół mnie dzieje.

 Na początek pochwalę się moimi samoróbkami,

Poduczyłam się zimą trochę decoupage ,

Miałam małe zlecenie na wieńce na 1 listopada ( to malutki urywek tego co zrobiłam;)

 i dzięki Tulce popróbowałam robić wianuszki:)
Co przyniesie następny dzień i co chwycę w swoje ręce zobaczymy...Na razie pozdrawiam Was Wszystkich serdecznie Mau z Wysokiego Wzgórza:P

10 października 2010

poznajcie Bąbla


Nie mam kiedy pisać, ale wyrzuty sumienia z powodu zaniedbania nie dawały mi spokoju wiec postanowiłam pokazać jedną z kilku przyczyn mojej niebytności na blogu..małego złodzieja dodatkowego wolnego czasu, pogromcę ogródka i reszty domowników, naczelnego śmieciarza i brudasa w okolicy...proszę poznajcie Bąbla.


Był na pierwszy rzut oka niegroźny gdy zawitał do naszego domku w lipcu, mała kulka śpiąca  w miejscach nietypowych i celowo nie na legowisku przygotowanym przez Panią.

Nikt nie przeczuwał tego co nasz czeka...


Bąbel rósł sobie szybciutko , okupując co najdziwniejsze miejsca do spania
 ( pod zlewem ,toaletą , lodówką)  i przyjmując najbardziej akrobatyczne pozycje...



Podporządkował sobie wszystkich domowników łącznie ze staruszkiem Nusem, nie pomijając jego kostek i ogona. Na poskromienie łobuza nie starcza nam sil i pomysłów bo i tak nas wywiedzie w pole...




Tak wiec Bąbelek znosi do domku wszelkiego rodzaju brudy jakie uda się wyszperać, najbardziej lubi szturm na łóżko i poranne powitanie z góry na dół po twarzy mokrym jęzorem,...spróbujcie się schować tak was dopadnie..


Lada dzień będzie obchodził 5 miesięcy a  do brojenia wciąż pierwszy....

Teraz już wiem czemu moja bratowa nie chce mnie odwiedzić =D.


A tak na poważnie wniósł w nasz dom niesamowitą ilość radości i szczęścia, wszyscy są zakochani w nowym łobuzie i zapewne nie ostatnim w naszej już sporej rodzinie

24 sierpnia 2010

Sezon ogórkowy czas zacząć


Korzystając i asymilując się z moim nowym stylem życia:P oraz podążając za potrzebą swojskiego jedzenia wybrałam się na targ. Na targu, jak wiadomo kuszą nas kolorowe owoce i warzywa . Ich masa aż się wylewa ze stoisk w nasze ręce, krzycząc kup mnie,  kup mnie. Do mnie najbardziej darły się ogórki...więc nie namyślając się długo zapakowałam wielka siatę i powiodłam je na stracenie do domu. W domu najpierw zafundowałam im kąpiel w wannie, tak dla zmyłki,żeby nie posądzano mnie o znęcanie się nad warzywami, gdy te błogo pluskały się w wodzie,  ja cichcem przygotowałam noże, deski, słoiki i usiadłam na słoneczku z całym tym arsenałem...to dla zmyły żeby myślały ze następna będzie porcja solarium :P....jakże było ich zdziwienie jak najpierw zostały rozebrane do naga, a potem sprawnie wypestkowane i upchane do słoika...po szybkim zamknięciu zaniosłam je do spiżarki, żeby zmniejszyć poczucie winy jak je będę mijać w kuchni, a tak naprawdę, żeby ich nie zjeść przed zimą:..

Tak wiec dla mnie sezon ogórkowy się zaczął. Podaję wam przepis mojej teściowej na zalewę do pikli i innego kształtu ogórków jak wam się tylko zamarzy.
Zalewa jest kwaśno słodka idealna...spróbujcie

8 szk wody
1,5 szklanki octu
2/3 szklanki cukru
1/3 szklanki soli
8 listków laurowych
po ząbku czosnku do każdego słoika
2 ziela angielskie na słoik
łyżeczka gorczycy

Wszystko razem zagotować i gotować 10 min. Słoiki powinny być tej samej wielkości łatwiej się będzie pasteryzowało.  Zalewać ułożone ogórki w słoikach gorącym płynem, mocno zakręcić pasteryzować z 5 min. Ustawiać na zakrętce aż wystygną.

Ja do tej zalewy robię 5 wersji ogórków:

- szatkowane cieniutko jak na mizerię
- półcentymetrowe plastry
- duże drylowane z pestek i krojone wzdłuż w paski
- malutkie bez skórki w całości
- krojone w grube plastry a potem na ćwiartki

Smacznego!

11 sierpnia 2010

moje wielkie wiejskie zycie

tak wiec w końcu się przeniosłam..masakra..ja mieszczuch , nie wpadłam na to ze wieś to całkiem inny styl myślenia i będę musiała się uczyć życia na nowo..najpierw w głowie mi się nie mieściło że nie można znaleźć przez 3 miesiące mieszkania do wynajęcia , potem długo do mojego rozumku dochodziło ze to co można wynająć na wsi daleko odbiega standardem od tego co mamy do wyboru w mieście...dla mnie miastowej było to ciężkie zderzenie z realnością, w końcu po długich " nie ma " , " nie znajdzie pani " " tu u sonsiuda ktoś mieszkal"pukaniami do okien w gminie , dotarliśmy do domku który pozwolił przenieść resztę naszego życiowego dorobku.

Zaczęliśmy remont, który ciągnął się miesiąc, po kosztach ,no bo nikomu tu nie zależało na wyglądzie a nam szkoda na rok - dwa za dużo inwestować własnych pieniążków.... wyremontowaliśmy domek......zabraliśmy się do Gdyni - spakowaliśmy Stara z przyczepą z pomocą znajomych rodziców zajęło nam to 2 dni i ruszyliśmy w podroż na drugi koniec Polski....550 km...9 godzin jazdy według normy nam zabrało 16 gdyz musielismy pilnowac ciezarowki zeby sie nie pogubila w bocznych drozkach...w koncu jestesmy, spokoj cisza naokoło tylko szum wiatru i strumyka...chyba było warto.


i tak zaczęło się moje wielkie wiejskie życie....