Mogę być ofiarą losu lub poszukiwaczem przygód wyruszającym po skarb. Wszystko zależy od tego, jak będę postrzegała własne życie..

24 sierpnia 2010

Sezon ogórkowy czas zacząć


Korzystając i asymilując się z moim nowym stylem życia:P oraz podążając za potrzebą swojskiego jedzenia wybrałam się na targ. Na targu, jak wiadomo kuszą nas kolorowe owoce i warzywa . Ich masa aż się wylewa ze stoisk w nasze ręce, krzycząc kup mnie,  kup mnie. Do mnie najbardziej darły się ogórki...więc nie namyślając się długo zapakowałam wielka siatę i powiodłam je na stracenie do domu. W domu najpierw zafundowałam im kąpiel w wannie, tak dla zmyłki,żeby nie posądzano mnie o znęcanie się nad warzywami, gdy te błogo pluskały się w wodzie,  ja cichcem przygotowałam noże, deski, słoiki i usiadłam na słoneczku z całym tym arsenałem...to dla zmyły żeby myślały ze następna będzie porcja solarium :P....jakże było ich zdziwienie jak najpierw zostały rozebrane do naga, a potem sprawnie wypestkowane i upchane do słoika...po szybkim zamknięciu zaniosłam je do spiżarki, żeby zmniejszyć poczucie winy jak je będę mijać w kuchni, a tak naprawdę, żeby ich nie zjeść przed zimą:..

Tak wiec dla mnie sezon ogórkowy się zaczął. Podaję wam przepis mojej teściowej na zalewę do pikli i innego kształtu ogórków jak wam się tylko zamarzy.
Zalewa jest kwaśno słodka idealna...spróbujcie

8 szk wody
1,5 szklanki octu
2/3 szklanki cukru
1/3 szklanki soli
8 listków laurowych
po ząbku czosnku do każdego słoika
2 ziela angielskie na słoik
łyżeczka gorczycy

Wszystko razem zagotować i gotować 10 min. Słoiki powinny być tej samej wielkości łatwiej się będzie pasteryzowało.  Zalewać ułożone ogórki w słoikach gorącym płynem, mocno zakręcić pasteryzować z 5 min. Ustawiać na zakrętce aż wystygną.

Ja do tej zalewy robię 5 wersji ogórków:

- szatkowane cieniutko jak na mizerię
- półcentymetrowe plastry
- duże drylowane z pestek i krojone wzdłuż w paski
- malutkie bez skórki w całości
- krojone w grube plastry a potem na ćwiartki

Smacznego!

5 komentarzy:

  1. U nas sezon ogórkowy już się kończy. W sumie zrobiłam...80 słoików. 30 sałatki ogórkowej z marchewka, 30 ogórasów konserwowych w occie według przepisu mojej Teściowej i 20 dokładnie takich jak Twoje! Pokrojonych w paski. Do tego jeszcze dwa gary kiszonych - w sumie 13 litrów. Po trzecim dniu roboty doszłam do wniosku, że nie cierpię ogórków ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. hihi tez to mialam..tydziej wczesniej przerabialam z tesciowa 3 wory na kiszone ...ale ze nie lubie kiszonych to stwierdzialm ze nie bede o nich pisac. ja to lubie tak sobie po 10-20 sloiczkow jednorazowo zrobic z kazdego rodzaju ale zeby bylo roznorodnie..wczoraj meczylam np jezyny a ida jak krew z nosa po sloiczku co dwa dni..ale za to jaka radocha bedzie zima:D

    OdpowiedzUsuń
  3. to ja jeszcze mocno w tyle-zabieram się!(tak mówię od miesiąca a wychodzi jak zwykle:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    jutro jadę na targ kupuje ogórki i zabieram się za przetwory. Z pewnością wypróbuje twojego przepisu.
    Ps. Bardzo podoba mi się Twój opis bloga, widzę mamy podobnie. Choć nasz domek już istnieje, to mimo wszystko jestem podzielona miedzy dwoma światami (wiem jaki to ból i tęsknota).Zycze wytrwałości i spełnienia.

    OdpowiedzUsuń